Jan Chwalewski Jan Chwalewski
282
BLOG

Chamstwo

Jan Chwalewski Jan Chwalewski Polityka Obserwuj notkę 1

Zbydlęcenie polskich „elyt” przekracza kolejne granice. Niewiele dni upłynęło, jak Władysław Frasyniuk ciskał rynsztokowe obelgi na przywódcę opozycji, a tu w polskim sejmie polscy posłowie stoczyli się do identycznego poziomu. W kierunku Jarosława Kaczyńskiego, przemawiającego z mównicy sejmowej, przedstawiciele „elyt”, przerywając mówcy, krzyczeli z sali obelżywe, nawiązujące do wzrostu słowa. Marszałek sejmu Radosław Sikorski nie zareagował. Żenada, chamstwo i rynsztok, i to w czasie pełnienia służbowych obowiązków poselskich, za które my wszyscy płacimy. Nawet komuna Jaruzelskiego taka nie była. Pamiętam, jak w stanie wojennym w gazetach określano poszukiwanego wówczas przez bezpiekę Zbigniewa Romaszewskiego: „Człowiek niebezpieczny dla nas wszystkich”. I to było wszystko. Władysław Frasyniuk też był wtedy w opozycji, podobnie jak Jarosław Kaczyński obecnie, ale takich bluzgów, jakich ówczesny opozycjonista używa wobec obecnego opozycjonisty, używano wobec przeciwników politycznych jedynie w ponurych czasach stalinowskich, w latach pięćdziesiątych. Nie wiem, czy w jakimkolwiek innym kraju walka z opozycją jest na tak rynsztokowym poziomie. Chociaż w sumie tego typu ludziom nie ma się co dziwić. Jak brakuje merytorycznych argumentów, to pozostają tylko obelgi albo szczeniackie czepianie się wzrostu lub nazwiska. Poziom pierwszych klas podstawówki. Poparcie dla opozycji rośnie, więc sitwa czuje się zagrożona i wszystkie chwyty dozwolone. Wszyscy pamiętamy, jak parę lat temu podjudzony epatującą z mediów ślepą nienawiścią do Prawa i Sprawiedliwości fanatyk polityczny zamordował w Łodzi niewinnego człowieka i zranił drugiego. Morderca nie krył przy tym, że jego celem był konkretnie Jarosław Kaczyński (a nie politycy w ogóle, jak to usiłowały kłamliwie przedstawić niektóre media). Ci, którzy wtedy siali nienawiść, mają na sumieniu krew. Prawdopodobnie jest tylko kwestią czasu, żeby historia się powtórzyła.

Co tu można powiedzieć? Z ludźmi pokroju Władysława Frasyniuka i innych, podobnie się zachowujących, nie ma co dyskutować, bo trzeba by stoczyć się do ich poziomu. Można tylko odpowiedzieć zdaniem z tego samego okresu życia – z podstawówki – które zapamiętałem od mojej wychowawczyni: „Kto kogo przezywa, ten sam się tak nazywa”.

Zasadniczy, czasem śmiertelnie poważny, czasem z poczuciem humoru

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka